TAI-CHI: trening dla ciała, medytacja i relaks

2015-09-10 17:00

Tai chi to starochińska, przypominająca powolny taniec, niezwykła forma ruchu, która zrobiła karierę w świecie zachodnim. Łączy w sobie sztukę walki i gimnastykę zdrowotną, może być sposobem na rozluźnienie i uspokojenie umysłu, rodzajem medytacji. Czym jeszcze może być tai chi postanowiłam sprawdzić sama. Wybrałam warszawską szkołę mistrza Nama, który od ponad 30 lat naucza Europejczyków. Moją pierwszą nauczycielką jest Bożena Futoma, żona Nama.

TAI-CHI: trening dla ciała, medytacja i relaks
Autor: Thinkstockphotos.com

Spis treści

  1. Filozofia tai chi
  2. Tai chi tu i teraz, czyli trening uważności
  3. Tai chi uczy dostrzegania wewnętrznej harmonii
  4. Tai chi uczy jak być bardziej elastycznym
TAI-CHI: energia dla ciała, medytacja i relaks
Autor: thinkstockphotos.com TAI-CHI: energia dla ciała, medytacja i relaks

Filozofia tai chi

Bez pośpiechu, delikatnie stąpam po podłodze sali gimnastycznej. Uczę się chodzić. - Pięta, palce, pięta... Stawiamy stopy ostrożnie, jakbyśmy szukali twardego gruntu w grząskim bagnie. Powoli, z namysłem, bez lęku. Stopy to nasz fundament, dają poczucie bezpieczeństwa - mówi Bożena.

Każde, trwające ponad godzinę zajęcia rozpoczynamy od gimnastyki rozluźniającej i rozciągającej stawy. Są w niej elementy jogi. Potem ćwiczymy pojedyncze sekwencje popularnego, wyciszające stylu tai chi yang. Początkowo wszystko mi się myli. Mam trudności w skoordynowaniu ruchów rąk i nóg. Po miesiącu potrafię zrobić w miarę płynnie fragment formy, a gdy wychodzę z zajęć, czuję się rozluźniona i zrelaksowana. Coraz chętniej przychodzę na treningi. W chwilach przerwy z podziwem przyglądam się grupie zaawansowanej. Jej uczestnicy wyglądają, jakby tańczyli pogrążeni w transie. Ruszają się powoli, płynnie i miękko, ale jednocześnie mocno i zdecydowanie. Jest w nich jakaś godność i spokojna pewność siebie. Obserwuję ruchy Bożeny.

- Trenuję już dość długo, 12 lat - tłumaczy moja nauczycielka, gdy rozmawiamy, popijając zieloną herbatę. - Tai chi dało mi spokój, pomogło zapanować nad emocjami. Ćwiczenie buduje fizyczne i psychiczne poczucie bezpieczeństwa. Każdy ruch temu służy. Sama pozycja tai chi jest stabilna jak fundament. Dzięki niej oswajamy i rozbrajamy swoje lęki, pozbywamy się stresu. Dlatego można powiedzieć, że tai chi to sposób życia.

Jest to też sztuka samoobrony, ale gesty walki są celowo zakamuflowane. Chodzi o to, żeby nie nastawiać umysłu na walkę, bo wtedy podświadomie możemy szukać konfrontacji. Tai chi uczy, że "miękkie" zwycięża "twarde", to znaczy, że ruch wykonywany w pełnym rozluźnieniu i koncentracji ma większą siłę niż ten, który wynika z napięcia i agresji. Znaczy to też, że spokojem możemy pokonać złość.

Tai chi tu i teraz, czyli trening uważności

- Po jakimś czasie zaczęłam dostrzegać więcej elementów z otaczającego mnie świata. Poszerzyła się moja perspektywa i uważność - kontynuuje Bożena. - To właśnie tak działa. Umysł staje się bardziej klarowny, uczymy się koncentrowania na jednej rzeczy. Zaczynamy żyć tu i teraz - w czasie teraźniejszym, a nie przeszłym lub przyszłym. Bardziej "smakujemy" życie. Człowiek zaczyna też dostrzegać samego siebie, "słyszy" swoje ciało. Tai chi to stopniowy proces samoświadomości, rodzaj autopsychoanalizy.

Niepostrzeżenie zmieniamy się, aż w pewnym momencie zauważamy nagle, że: mniej się denerwujemy, częściej uśmiechamy, nasze rysy łagodnieją, a znajomi stwierdzają ze zdumieniem "Jak ty się zmieniłaś" - dodaje Bożena Futoma.

Jestem dopiero na początku drogi, ale wiem już, ze jeśli wystarczy mi cierpliwości, nauczę się rozluźniać ciało i kontrolować emocje, a to będzie korzystne dla mojego organizmu. Wiem też, że tai chi nie jest cudowną receptą na zdrowie. Nikogo nie zabezpieczy przed chorobami, gwarantuje jednak (pod warunkiem, że ćwiczy się systematycznie) zwiększenie odporności. Osoby ćwiczące lepiej znoszą dolegliwości i szybciej zdrowieją. Są na to dowody. Koreańscy naukowcy przebadali grupę staruszków (powyżej 78 roku życia). U osób trenujących tai chi poprawiła się sprawność fizyczna, wyczucie równowagi, ruchliwość i elastyczność stawów, a liczba upadków zmniejszyła się aż o połowę.

To ci się przyda

Tai chi ma swoje korzenie w chińskich sztukach walki (kung fu). O ile jednak dawniej praktykowano tę formę ruchu przede wszystkim dla zwiększenia zdolności samoobrony, o tyle dziś ćwiczenia stosuje się głównie po to, by podnieść sprawność fizyczną i odporność organizmu oraz dla osiągnięcia równowagi umysłu. Jest to system spokojnych ruchów, nie wymagających napięcia mięśni i możliwych do wykonania przez wszystkich, bez względu na wiek i kondycję. Istnieje wiele form tai chi - mniej i bardziej dynamicznych, można dobrać formę odpowiednią dla siebie. Nauka powinna być  prowadzona przez doświadczonego instruktora. Później ćwiczenia można wykonywać samodzielnie w domu.

Tai chi uczy dostrzegania wewnętrznej harmonii

Badania amerykańskie wykazały, że mistrzowie tai chi mają o 50% zwiększoną odporność i... nie zapadają na chorobę Alzheimera!

- Uczenie się długich sekwencji ruchów niezwykle aktywizuje mózg - wyjaśnia Nam. - To znacznie lepsza gimnastyka umysłu niż rozwiązywanie szarad i krzyżówek! A trenować może każdy, niezależnie od wieku i kondycji, nawet ludzie z ograniczoną sprawnością ruchową, bo tai chi działa nawet wtedy, gdy ćwiczymy tylko w wyobraźni.

Natura jest w ciągłym ruchu i przemianie - tak też człowiek powinien działać, wzmacniając się nieustannie. Woda będąca w ruchu nie ulega zepsuciu - człowiek, który naśladuje płynącą wodę, spędza długie życie w zdrowiu. [z chińskiej "Księgi przemian"]

Nam, pół Chińczyk, pół Wietnamczyk, ma 57 lat. Wygląda na mniej. trenuje od ósmego roku życia. Do Polski przyjechał na studia w 1975 roku. W latach 80. wyjechał do Francji i założył własną szkołę wschodnich sztuk walki. Dziesięć lat temu zdobył złoty medal w stylu tai chi chuan na Mistrzostwach Europy w Paryżu. Potem wrócił do Polski.

Z typową dla Europejczyków dociekliwością próbuję się dowiedzieć, czym jest tai chi. - Tego nie da się wyrazić słowami - tłumaczy mistrz. - Musisz to sama poczuć. To tak, jakbym chciał opisać ci smak, którego nie znasz! Europejczycy muszą wszystko nazwać, pragną podporządkować sobie naturę. Azjaci starają się żyć z nią w zgodzie. Nami kieruje bardziej prawa półkula mózgu, odpowiedzialna za intuicję. Wami raczej lewa - bardziej analityczna. Konflikt pomiędzy półkulami zachodzi jednak w każdym z nas. Tai chi harmonizuje obie strony, uczy jak pogodzić ze sobą siły rządzące naturą: yin i yang, czyli żeńskie i męskie. Ruch w tai chi to ruch do przodu i do tyłu. Do przodu - yang, do tyłu - yin. Bardzo ważny jest oddech: wdech - yang, wydech - yin. Jeden właściwie wykonany ruch daje idealną równowagę, pomiędzy tymi dwiema siłami.

Tai chi uczy jak być bardziej elastycznym

Nam naucza inaczej, niż większość mistrzów Wschodu. Nie mówi o energii "chi" ani o meridianach (kanałach, przez które przepływa energia). Nie lubi też, kiedy nazywa się go mistrzem.

- Nauczyciel jest tylko po to, żeby pilnować ucznia, żeby wskazać mu główny kierunek, a nie po to, by zmieniać jego sposób życia. Trzeba zawsze być sobą, mieć własne zdanie, a nie przywiązywać się do mistrza. Każdy z nas ma przecież coś do zaoferowania innym - przekonuje. - A jeśli chodzi o "chi" - to jest tylko słowo, którego nikt na Zachodzie nie rozumie! Świadomie więc go nie używam.

Tai chi wyrosło na gruncie taoizmu przez tysiącem lat. - Ta filozofia nie pasuje do tempa życia współczesnego Europejczyka - mówi Nam. - Staram się więc przekładać wszystko na struktury dla was zrozumiałe. W końcu "chi" to przecież nic innego jak informacja z mózgu, po prostu chemia. Procesy chemiczne "sterują" naturą - funkcjonowaniem ciała ludzkiego, ale także myśleniem, odczuwaniem, emocjami. Rzecz w tym, żeby umieć nimi kierować. To możliwe.

Możemy się nauczyć regulować ciśnienie swojej krwi, rytm serca, puls. Ludzie zwykle albo robią wszystko szybko, albo tkwią w bezczynności. Istnieją pomiędzy tymi dwoma stanami. Tai chi łączy szybkie z wolnym. Ćwicząc, poruszamy się i oddychamy zgodnie z wewnętrznym rytmem, a ruch wpływa na nasz umysł. To proste: znajdujesz się na gwarnej ulicy - twój mózg też pracuje szybko, jest napięty; spacerujesz wolno po parku - umysł uspokaja się i rozluźnia.

Tai chi uczy jak zwolnić tempo, jak wytrenować umysł by stał się elastyczny, podobny do kauczukowej piłki. Człowiek żyjący nerwowo ma umysł twardy jak szklanka. Łatwo kogoś takiego zranić, tak jak z łatwością można rozbić szklankę. Piłka wraca do swojego kształtu, jest niezniszczalna.

- Pokazuję uczniom, jak nie ulegać emocjom, jak nie wpadać w złość, nie cierpieć kiedy ktoś sprawia nam przykrość. Jest na to sposób, ale trzeba reagować szybko, zanim informacja, którą przekazują nam zmysły, dotrze z mózgu do nadnerczy - tłumaczy Nam. - W tai chi działa się podświadomie. Ale to wymaga długiego i systematycznego treningu. Jeśli dojdziesz do wprawy, wtedy nikt cię nie skrzywdzi... dopóki sama nie pozwolisz się skrzywdzić - zapewnia nauczyciel i kończy z uśmiechem: - Tai chi to droga do szczęścia. To najwyższy szczyt, na który możemy się wspiąć.

miesięcznik "Zdrowie"