Pociągiem po szwajcarskich kurortach

2008-10-21 13:18

Najstarsza w Europie kolejka zębata, najwolniejszy na świecie ekspres, a do tego przepiękne widoki na alpejskie szczyty. Zapraszamy na niezwykłą wycieczkę po Szwajcarii.

Pociągiem po szwajcarskich kurortach
Autor: Getty Images W Szwajcarii można natknąć się na wiele urokliwych miasteczek.


Cała Szwajcaria pokryta jest gęsta siecią linii kolejowych. Podróż pociągiem po alpejskich dolinach i przełęczach, pokonywanie stromych zjazdów i mozolna wspinaczka wagoników po skalnych półkach to niesamowita przygoda. Koleją w Szwajcarii dotrzesz dosłownie wszędzie. I na szczyt Pilatus, na który wjedziesz najbardziej stromą (pochyłości do 48 stopni) na świecie kolejką górską, i na górę Rigi, na którą wiedzie najstarsza w Europie kolej zębata. Ekspres Bernina, wpisany na listę UNESCO, w drodze z St. Moritz do włoskiej miejscowości Tirano wspina się bez zębatek na wysokość 2253 m n.p.m. Za to Ekspres Lodowcowy, kursujący po modnej trasie pomiędzy Zerematt i St. Moritz, jest najwolniejszym na świecie pociągiem ekspresowym. Jedzie przez Alpy bardzo krętą trasą, pokonując po drodze 291 mostków nad rzekami i przepaściami oraz 91 tuneli. Przez panoramiczne okna możesz podziwiać niezwykłe krajobrazy- ośnieżone szczyty, groźne jęzory lodowców oraz zielone alpejskie doliny.

Obok gwiazd i polityków

Magia tytułów, nazwisk rodowych, rodzin królewskich i książęcych spędzających tu urlopy od dziesiątków lat przyciąga żądnych luksusu i niecodziennej atmosfery turystów. Pierwsze wrażenia po opuszczeniu pociągu na stacji w St. Moritz pokrywają się z wyśrubowanymi oczekiwaniami. Turyści faktycznie czują, że znaleźli się w świecie znanym z romansów i telenowel. Na gości, przybywających pociągami czekają tragarze, portierzy w liberii oraz szoferzy w służbowych nakryciach głowy z nazwą hotelu. Przed dworcem oczekują Mercedesy, Rolls Royce’y i Cadilac’i. Z dworca do luksusowych hoteli jest nie więcej niż 15 minut drogi pieszo. Do tego nie musisz piąć się mozolnie pod górę, część trasy pokonasz wygodnie długimi ruchomymi schodami i od razy trafisz na ruchliwą, główną ulicę. Po jej lewej stronie stoi pięciogwiazdkowy hotel z widokiem na słynne jezioro. Zimą na skutej lodem tafli, rozgrywane są zawody sportowe, z gonitwą koni włącznie. Po prawej stoją luksusowe sklepy, butiki najdroższych marek i galeria sztuki nowoczesnej. Samo centrum St. Moritz rozczarowuje. Wysokie domy z nijaką architekturą, duży ruch na ulicach - nic z atmosfery luksusowego kurortu. To w dzień. Inaczej jest wieczorem, gdy ruch kołowy zanika, turyści wracają ze szlaków, a w lokalach zapala się tysiące światełek.

Arystokratyczne Sankt Moritz nie tylko dla snobów

Dwa kilometry od St. Moritz znajduje się centrum urlopowe Sankt Moritz Bad. To drugie oblicze luksusowego kurortu. Tu najczęściej docierają zwykli zjadacze chleba. Jesienią przyjeżdżają miłośnicy wędrówek alpejskimi szlakami. Skafander, plecak i kijki trekkingowe to klasyczne wyposażenie turysty. Na szlaku obok obcych języków słychać szwajcarskie pozdrowienie "Grüetzi". Najtłoczniej jest tu jednak w sezonie zimowym. Zjeżdżają wtedy fani sportów zimowych z całej Europy. Na narty do St. Moritz ściągają też gwiazdy filmowe, politycy, bankierzy i rosyjscy milionerzy.

Perła w koronie szwajcarskich kurortów

Z St. Moritz do Interlaken można dotrzeć Ekspresem Lodowcowym z przesiadką na autobus pocztowy w Andermatt, miejscowości położonej u podnóży masywu św. Gotharda. Trasa autobusu to wspaniała widowiskowo, zapierająca dech serpentyna na skalnych półkach. Wybudowana została przez polskich żołnierzy, internowanych w Szwajcarii podczas II wojny .
Interlaken położone jest pomiędzy dwoma jeziorami, połączonymi ze sobą górską rzeką. Centrum miasteczka, z ulicą, przy której rozlokowały się luksusowe sklepy i hotele, przypomina nasze Zakopane. Stylowe domy i pensjonaty otaczają wielką, jak kilka boisk piłkarskich, zieloną łąkę, na której na co dzień pasą się krowy i owieczki. Niezabudowany teren w samym centrum kurortu to wynik sporu pomiędzy właścicielami i gminą. Oby trwał wiecznie, bo Interlaken tylko na tym zyskuje. Odbywają się tu przeróżne zawody i festyny. Łąka jest też lądowiskiem dla paralotniarzy, którzy za opłatą ok. 150 franków od osoby, zabierają pasażerów na podniebne harce w pobliżu alpejskich czterotysięczników.

Nie tylko wspinaczka

Kurort oprócz atrakcji typowych dla turystyki górskiej oferuje sporo rozrywek. Jest tu kasyno, gdzie można zagrać m.in. w ruletkę, jest muzeum kolejnictwa i muzeum turystyki, są lokale, dyskoteki oraz sklepiki z modnym ciuchami. Warto wybrać się też na wycieczkę kolejką zębatą, ruszającą z pobliskiej stacji Wilderswil na alpejską halę Schynige Platte. Na górze na miłośników przyrody czeka alpejski ogród botaniczny z przepięknymi okazami m.in. szarotek i gencjany oraz gęsta sieć szlaków z widokiem na Jungfrau, najsłynniejszy szczyt w tej okolicy. Na wyprawę trzeba koniecznie zabrać butelkę Rivelli- napoju z serwatki. To jeden ze szwajcarskich specjałów, wspaniale gasi pragnienie, orzeźwia, nie zawiera konserwantów. Powstaje z alpejskiego mleka, podobnie jak słynna szwajcarska czekolada.